wtorek, 10 listopada 2015

Bangkok dzień 2

Dzisiejsze śniadanko - omlet z bananem i świeżo wyciskany sok z arbuza



Leżący Budda - 46 metrowy kolos


kto pierwszy mrugnie...


buddyjska świątynia




Złota Stupa - Wielki Pałac Królewski











Przekąska pomiędzy zwiedzaniem


4 metrowy Złoty Budda - podobno z litego złota 


Po długim poszukiwaniu znaleźliśmy miejsce,
gdzie serwują rewelacyjne satay


Nasz obiadek - malezyjskie satay w chińskiej dzielnicy w Tajlandii - mniam...


Sataye w przybliżeniu


A tak się smaży nasze jedzonko.


70 satayi poźniej


Stłoczeni w tuk tuku


Jeszcze się nie skusiliśmy...ale może wkrótce


Tajski masaż stóp...wow


Wieczorne "Changowanie"


cdn...












4 komentarze:

  1. ta długa kiecka bordowa to nowy tajski nabytek? a tych robali to ja bym nawet nie dotknęła brrrrrrrrr buziaczki mamcia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieee bylam w krotkicha gatkach i kazali mi do swiatyni przywdziac taka chalatke hehe a robali chyba sie nie tykamy bo to tylko atrakcja turystyczna....alee kusi :) tylko jest tyle pysznosci tajskich...ahhh nie wiem czy zdazymy wszystkiego skosztowac

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło Was zobaczyć w tak dobrych nastrojach :):) cieszę się bo widze że przewodnik się przydaje, przynajmniej duchowo jesteśmy z Wami !
    Pozdrowienia i całuski
    Sudołki

    OdpowiedzUsuń