Wróciliśmy. Jedziemy właśnie Polskim Busem do Krakowa. Dostaliśmy szoku termicznego. Wczoraj mieliśmy jeszcze 35 st. Celsjusza a dziś ledwie powyżej 0. Taka temperatura sprzyja jedynie naszemu laptopowi, który dostał cudownego uzdrowienia. W związku z tym wrzucamy parę zdjęć z ostatnich dni wyprawy.
Rejs na 4 wyspy.
Lunch na plaży i nasz towarzysz.
Olka jak zwykle broni własnego jedzenia.
Małe rekiny rafowe okazały się groźniejsze niż się spodziewaliśmy :)
Parę blizn + 10 do męskości :)
Mniejszy mieszkaniec wyspy.
Football amerykański kokosem - czemu nie.
Hippies Bar - jeden z wielu chilloutowych barów na plaży.
Okolica naszego hoteliku...
...i nasz basenik.
A to nasz bungalow. Hamaczek rewelacyjna sprawa.
Dwa razy na dobę morze odchodziło daleko odsłaniając pozostałości rafy.
Deszczowo.
Kolejna wycieczka speedboatem na wyspę Koh Rok
Koh Rok.
Lokalne rozgrywki w siatkonogę (tajska Sapak Takraw)...
i nasze próby.
Prywatna sesja zdjęciowa Żuczków.
Pływający targ Taling Chan
A pod koniec wyprawy udaliśmy się na owocny shopping na największy
weekendowy market świata.
KONIEC.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz