poniedziałek, 16 listopada 2015

Welcome to the jungle - dzień 5-7


 W drodze do dżungli...





 W dżungli najważniejszy jest wygląd :)













 A to nasz przewodnik - Daro.



 Tarasy ryżowe.


 Nasza pierwsza miejscówka na nocleg w wiosce plemienia Karen



 Nasze łóżka :)  Moskitiera obowiązkowa.


 A tak wygląda z zewnątrz kibelek w dżungli...


 ...a to jego wnętrze.



 Kolacyjka.




 All inclusive w dżungli.



 "Płonie ognisko i szumi...dżungla"



 Śniadanko na wypasie.





 Lunchpaki.


 Bawoły na polach ryżowych.

















 Jedyna małpka napotkana w dżungli...niestety była na smyczy :(



 A taki kolega (wielkości dłoni) czekał na nas tuż pod naszym miejscem do spania - 
podobno jadowity











 Natrafiliśmy też na buddyjski pogrzeb.




A po 3 dniowym trekkingu zrobiliśmy pranie w automatycznej pralni :)

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. i słoniki porcelanowe Tajowie wszystko zrobią dla turystów

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne zdjęcia - do wszystkiego można przywyknąć: do ich jedzenia , do wychodka. do prześwitującego szałasu, do pracy na krosnach, do słoni , małpek i bawołów ale nie do PAJĄKÓW!!!!!!!!!!!!.- i to mnie dyskwalifikuje aby tam polecieć.A tak nawiasem to z oglądanych fotek wnioskuję iż większość waszego pobytu kręci się wkoło jedzenia- nie mylę się?.czekamy na więcej. papa :) mamcia

    OdpowiedzUsuń
  4. to Ty mamcia nie wiesz,że oni są smakoszami tajskiego "żarełka"? A tak na serio: wspaniała przygoda,rzeczywiście ! Widoki piękne,( o temperaturze nie wspomnę.....) ale ....pająki-okropieństwo! Przy tygryskach też bym wymiękła.Może na te słonie bym się skusiła,kto wie? Trzymajcie się ciepło( he he ) i czekam na kolejne zdjęcia.
    cioteczka K.

    OdpowiedzUsuń